11 maja 2015

Zapasy woskowe na najbliższy miesiąc, czyli zakupy w Zapachu Domu


Witam Was serdecznie!
Jako że wiosna rozgościła się już od kilku tygodni na dobre i coraz bardziej przypomina początki lata, musiałam w końcu zrobić porządki w pudełeczku z woskami YC i przerzucić się z ciężkich i korzennych zapachów na lekkie, kwiatowe i owocowe. 
W mojej wiosenno-letniej kolekcji musiały się znaleźć oczywiście dwa zapachy z edycji limitowanej  Life's a Beach: Beach Holiday i Wild Sea Grass.


Wild Sea Grass od samego początku stał się moim ulubieńcem. Według opisu na stronie: ''Zapach świeżej skąpanej w słońcu trawy przy piaszczystym morskim deptaku. Wspomnienie letnich dni zamknięte w nowym zapachu Yankee Candle.'' Zapach ten faktycznie przenosi mnie w moje wspomnienia z beztroskich wakacji, które jako dziecko spędzałam z rodzicami nad morzem. Przypomina mi nieco Fraicheur Vegetale de Bambou z Yves Rocher; jest świeży rześki, trawiasty, lekko cytrusowy. Zdecydowanie należy do gatunku tych bardziej intensywnych i dłużej utrzymujących się w powietrzu, dlatego wystarczy użyć niewielką ilość, aby wypełnić nim cały pokój. Ode mnie dostaje 5/5. 


Beach Holiday zebrał zdecydowanie więcej zwolenników niż WSG, który niektórym kojarzy się z selerem (!), czy też gnijącymi kwiatami, sianem. Ja będę go jednak bronić, bo zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu niż BH. Według opisu przypominać ma świeży zapach plaży i morskiej bryzy. Owszem, jest świeży, bardzo intensywny, jednak kojarzy mi się trochę z...odświeżaczem do toalety/zawieszką do WC. Chyba zbyt wiele środków czystości produkuje się właśnie o zapachu morskim i dlatego skojarzenie od razu się nasunęło ;). 3/5.



Vanilla Lime, czyli połączenie wanilii z limonką. Niestety zapach mnie nie zachwycił, jest trochę za słodki, mimo że limonka dodaje mu świeżości. Ode mnie mocne 3/5.


Kolejny zapach, Summer Scoop, czyli pucharek z lodami truskawkowymi. Słodki, jednak nie przesłodzony, kojarzący mi się trochę z truskawkowo-śmietankowym Chupa Chupsem , dość intensywny, jednak nieduszący, baardzo apetyczny :). 4/5.



Ostatni z wosków, czyli Orange Splash, do którego z pewnością wrócę jeszcze tego lata. Zapach soczysty, cytrusowy, nie za słodki, lekko kwaskowy i energetyzujący. Troszkę kojarzy mi się ze smakiem dzieciństwa, którym była oczywiście...oranżadka w proszku. 4/5.

Jak widzicie, moim faworytem został ostatecznie kontrowersyjny zapach trawy. Polecam do przetestowania i wyrobienia sobie zdania, bo jest to naprawdę odważna propozycja, obok której raczej nie można przejść obojętnie.
A jakie wiosenno-letnie zapachy Yankee Candle są Waszymi ulubionymi? 


11 komentarzy:

  1. Hej, z tej strony Goldenmiu, niestety nie dodałaś mojego bloga do obserwujących, a jest to obowiązkowe by wziąć udział w rozdaniu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdź proszę jeszcze raz, czy teraz wszystko jest ok, bo z powodu jakiegoś problemu technicznego co chwilkę pojawiam się i znikam :(. Z góry przepraszam za kłopot ;).

      Usuń
  2. Ja w wakacje uwielbiam wszelkie lekkie nuty, plażowe, morskie, tropikalne. Wild Sea Grass pewnie jest prześliczny, ale ja mam chwilowo przesyt trawiastych nut. Za dużo Green Grass i konieczynek ostatnio wpadało do mojego kominka. Kuszą mnie za to cytrusowe zapachy (zdziwienie!) i te z nutą imbiru. Ochotę mam też na owocowe, co rzadko mi się zdarza, więc chyba gust mi się zmienia. Z podanych przez Ciebie wosków najbardziej kusi mnie Summer Scoop... i ta naklejka z lodami! Mniam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a to akurat moje pierwsze podejście do trawiastych nut, więc pewnie w dużej mierze stąd ten zachwyt :). Natomiast imbir (w sumie cytrusy również) obowiązkowo od października aż do wczesnej wiosny. Koniecznie musisz wypróbować Summer Scoop, stwarza namiastkę własnej lodziarni w pokoju :).

      Usuń
  3. Jakie piękne, subtelne zdjęcia :) Od razu przyciągnęły mnie tutaj na dłużej... ;))
    Co do pachnideł. .to beach holiday mi totalnie nie podpasował, ale wild sea grass jak najbardziej. Nietypowy, ciekawy, intensywny. To coś naprawdę ciekawego :)
    Vanilla Lime jeszcze nie odpaliłam w kominku, będę musiała to w końcu zrobić. Tylko kiedy? Jestem zakopana po uszy z tymi magicznymi woskami :D

    Pozdrawiam, dodaję Ciebie również do obserwatorów i zachęcam do wzięcia udział w rozdaniu Kringle Candle u mnie na blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się spodobały :). Dziękuję. Ciekawe, że rzadko zdarza się, aby te dwa zapachy spodobały się komuś w takim samym stopniu. Zwolennicy jednego raczej krytykują drugi i odwrotnie. Miło poznać w takim razie koleżankę z grupy WSG :D.
      Dlatego właśnie wstrzymuję się przed kolejnymi woskowymi zapachami (i jak na złość co chwilę pojawia się jakaś kusząca promocja, ech).
      Z wielką przyjemnością wezmę udział w konkursie, woski Kringle są zdecydowanie moimi ulubieńcami.

      Usuń
  4. O nie, dla mnie trawa to właśnie sianko! :D Z kolei morski pokochałam, bo faktycznie mi się z morzem kojarzy i latem. :) A moim ukochanym jest Summer Scoop. :) Wiosną i latem lubię też Bahama Breeze, Black Plum Blossom i Garden Sweet Pea. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba przyznać, że już dawno żadne zapachy nie wywołały tylu emocji :).
      Co do trzech poniższych, zgadzam się w 100%, umilają lato jak mało co (o ile lato trzeba w ogóle umilać ;) ). Black Plum Blossom muszę w końcu sprawdzić, chociaż bardziej chyba będzie się nadawał na jesienne wieczory :).

      Usuń
  5. Zapach trawy to zdecydowanie coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie kusi zakup Vanilla Lime i Summer Scoop ;) . Jestem miłośniczką zapachu wanilii ;) , lubię woski z YC :) .

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi trawa się podobała, ale ja tam czułam raczej taki "bagnisty" wild sea grass :D Jeśli lubisz klimaty trawiaste zdecydowanie polecam (a może już znasz?) Village Candle Fields of Clover !

    OdpowiedzUsuń